Odkąd pamiętam zawsze podobało mi się noszenie dziecka w chuście, a już szczególnie rozczulał mnie widok tatusiów noszących swe pociechy. Jak zaszłam w ciążę zaczęłam się interesować tematem babywearing w Berlinie i znalazłam na Facebook’u doradczynię chustonoszenia – Agatę Dąbek. Dodałam jej fanpage (Bliżej siebie – Agata Dąbek) do ulubionych oraz zostałam przyjęta do jej grupy (Nosimy w chuście Berlin). Zależało mi na tym, żeby wrócić do pomysłu noszenia jak już dziecko pojawi się na świecie.
Pewnego wieczoru napisałam post na grupie. Byłam całkowicie zielona i chciałam dopytać, czy chusta elastyczna jest dobrym wyborem na początek. Spotkałam się z szybką i bardzo miłą reakcją członkiń. Okazuje się, że chusta elastyczna nie nadaje się na upały, ponieważ dziecku jest w niej za gorąco, a ponadto pozycja maleństwa w takiej chuście jest nieprawidłowa. Dyskusja zeszła na temat warsztatów z chustonoszenia dla kobiet w ciąży organizowanych przez Agatę, na które się wraz z mężem zapisaliśmy. Warsztaty odbyły się w mieszkaniu jednej z uczestniczek. Agata przywiozła ze sobą kilka chust do “pomacania” oraz lalki, które służyły nam do ćwiczeń. Najpierw była teoria, podczas której Agata omówiła rodzaje chust, powiedziała, jaką długość najlepiej kupić i jaki splot jest dobry na początek. Potem przeszliśmy do praktyki. Panowie byli zainteresowani motaniem, co nasza chustodoradczyni bardzo doceniła. Tak naprawdę mój mąż nauczył się chustować szybciej ode mnie, mimo że na początku nie był fanem tego pomysłu. Podczas zajęć poznaliśmy dwa typy wiązań – kieszonkę i kangurka, ale skupiliśmy się przede wszystkim na nauce kieszonki. Uważam to za bardzo dobre podejście, ponieważ lepiej opanować jedno wiązanie a porządnie. Warsztaty trwały prawie 4 godziny. Byłam bardzo zadowolona z formy tego spotkania. Agata okazała się bardzo cierpliwą nauczycielką o ogromnej wiedzy na temat prawidłowego noszenia zarówno w chuście jak i nosidełku oraz podnoszenia dzieci. Obecnie organizuje warsztaty dla kobiet w ciąży w sklepie Jaju Berlin na Pankow, prowadzi również konsultacje indywidualne.

Po powrocie do domu zdecydowaliśmy się kupić chustę polecaną na warsztatach i zamówiliśmy tę:
https://littlefrog.shop/product-pol-6027-Chusta-tkana-Little-Frog-Ciemny-Spektrolit-4-2m.html

Muszę przyznać, że ta chusta sprawdziła się dla noworodka. Im syn był starszy i więcej ważył, tym trudniej było ją dociagnąć, poza tym rozmiar M (4,2 m) okazał się ciut za mały dla mojego męża, dlatego też zdecydowaliśmy się kupić chustę o większej gramaturze i nieco dłuższą (4,6 m) firmy ROAR:
https://www.facebook.com/ROAR-333103143856277/



Jak już nasz synek będzie siedział samodzielnie to przerzucimy się na nosidełko marki Tula, model Free-To-Grow. Jest to nosidło ergonomiczne, czyli takie, które można dopasować do rosnącego dziecka. Wzór szczególnie urzekł mojego męża. Jest wiele firm, które produkują dobrej jakości nosidełka, m.in. LennyLamb, KAVKA, Fidella itd. Przy wyborze tego typu „pomocy rodzicielskiej” należy unikać tzw. „wisiadeł”, dzieci nie nosimy również przodem do świata.

Niemowlęta to Traglinge (z niem. „stworzenia noszone”) i noszone były w chustach już od zarania dziejów. Wózki spopularyzowano dopiero w XIX wieku i początkowo uchodziły za symbol statusu społecznego. Tylko najbogatsi mogli sobie na nie pozwolić. Dzisiaj to właśnie chustowanie uchodzi za coś innowacyjnego. Noszenie w chuście ma wiele zalet: wzmacnia więź rodzica z dzieckiem, pozwala odciążyć kręgosłup, uwalnia ręce, sprawdza się w miejscach, gdzie trudno wjechać i poruszać się wózkiem. Polecam chustonoszenie każdemu, kto ma malutkie dziecko, zwłaszcza takie, które jeszcze nie siedzi. Ale aby rozpocząć taką przygodę warto udać się jednak do doradcy. Na YouTube jest co prawda wiele filmików z instrukcjami jak prawidłowo zawiązać chustę, ale uważam że tylko spotkanie z doradcą pomoże oswoić strach przed motaniem.
Z perspektywy czasu stwierdzam, że nie wiem jak byśmy funkcjonowali bez chusty. Nasz syn okazał się „egzemplarzem” nieodkładalnym, a wózek go dosłownie parzył;) Dzisiaj jest już zdecydowanie lepiej, ale bywa czasem i tak, że spacer kończy się włączeniem syreny:P Jak udajemy się w dalsze trasy to nie ryzykujemy i chustujemy:)
Trafilam na Twojego bloga z polecenia kolezanki. Mnostwo przydatnych informacji i inspiracji 😉
[…] Nie wiem jak byśmy przetrwali pierwsze miesiące bez chusty. Po więcej na ten temat odsyłam tutaj. […]
[…] dosłownie wszędzie. Jest to naprawdę bardzo wygodne i popularne rozwiązanie. Poza tym używają chust i nosideł. W Polsce też widać coraz więcej mam chustujących swoje dzieci, ale nie jest to aż tak […]
[…] nie czytała blogów na temat poprawnego noszenia, a przede wszystkim gdybym nie udała się do doradcy? Wielu rodziców nie zastanawia się nad tym, co kupują. Idą do sklepu i wybierają często […]
[…] chustonoszenia i naszą historię (o)motania opisałam <tutaj>. Chustowanie polecam i zawsze będę […]
[…] Chustowanie pomogło nam przetrwać pierwsze pół roku i polecam każdemu, kto ma „nieodkladalne” dziecko. Chusta, którą posiadamy, ma nie tylko piękny wzór, ale jest też dwustronna! Czyli takie 2w1:) Od kiedy nasz syn siedzi samodzielnie korzystamy częściej z nosidła. Nosidełka marki Baby Tula są znane z pięknych, unikatowych wzorów. Warto też wspomnieć, że są to nosidła ergonomiczne (oprócz Tula Explore Baby Carrier, a dlaczego jest nieodpowiednie przeczytacie tutaj). […]
[…] i jest prawie non stop przyssany do piersi. Tutaj niezbędna okazała się chusta! Nauczyłam się chustować! Co prawda opanowałam tylko jedno wiązanie, ale uważam, że to i tak było ogromne wyzwanie. Nie […]
[…] Nic bardziej mylnego! Mój syn był N I E O D K Ł A D A L N Y. Pamiętam moje zdziwienie, kiedy chciałam go śpiącego odłożyć do łóżeczka, a on miał nagle oczy jak pięciozłotówki i to za każdym razem! Na początku nie mogłam się z tym pogodzić, ale rozwiązaniem tego problemu okazało się chustowanie. […]