Mamine rozkminy

Rodzicielstwo w Polsce i w Niemczech

W maju spotkałam się z dziennikarką radia COSMO Radio po polsku, żeby porozmawiać o tym, jak się żyje z dzieckiem w Berlinie, z jakimi wyzwaniami zmagają się młodzi rodzice, a przede wszystkim, czy widać różnice w sposobie wychowania dzieci. Bardzo miło wspominam tę rozmowę, a audycji z moim udziałem możecie posłuchać tutajZ racji na czas antenowy nie wszystko, co powiedziałam znalazło się w nagraniu, dlatego postanowiłam rozwinąć ten temat na blogu. Jeśli chcecie wiedzieć, jakie są różnice w wychowywaniu niemieckich i polskich dzieci, to zapraszam do lektury wpisu. Enjoy!

Macierzyństwo

Statystyczna Polka zachodzi w ciążę nieco wcześniej niż Niemka. Tutaj <klik> link do artykułu o średnim wieku matek rodzących pierwsze dziecko w krajach Unii Europejskiej. Dane są co prawda z 2017 roku (nie znalazłam bardziej aktualnych), ale tak faktycznie jest, Niemki częściej odkładają decyzję o macierzyństwie. Co do zasiłku macierzyńskiego, to jest on w Polsce wypłacany przez rok, w Niemczech można go podzielić na dwa lata, natomiast urlop macierzyński zarówno w Polsce jak i w Niemczech można przedłużyć do trzech lat i mama ma nadal zapewnione miejsce pracy (dotyczy kobiet, które mają stałą umowę o pracę).

Uwaga! Kobieta w ciąży!

Muszę przyznać, że w Polsce dużo częściej ustępowano mi miejsca w środkach komunikacji publicznej niż w Berlinie. Na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy ktoś się ulitował nade mną i moim wielgachnym brzuchem, serio! I to nie tylko w transporcie publicznym, ale też w sklepie czy aptece. W Polsce istnieją nawet specjalne kasy dla kobiet w ciąży np. w Rossmannie, który jest przecież niemieckim sklepem. Rossmann Deutschland bierzcie przykład z Rossmann Polska! Jeśli chodzi o zwolnienia dla kobiet w ciąży, to w Niemczech dużo trudniej je uzyskać. Ginekolodzy bardzo niechętnie wystawiają Beschäftigungsverbot (zakaz pracy). W Polsce dużo łatwiej o zaświadczenie lekarskie dotyczące niezdolności do wykonywania pracy w ciąży.

Karmienie piersią

Niemki częściej karmią piersią! – takie zdanie usłyszałam od mojej położnej i tak faktycznie jest. Uczestniczyłam z synem w rożnych zajęciach dla mam z dziećmi i zauważyłam, że większość niemieckich mam karmi piersią. Polki częściej decydują się na mleko modyfikowane z rożnych względów: wierzą w powielane mity, np. o tym, że dziecko piersią się nie najada i dlatego nie przesypia całych nocy, za szybko się poddają,  bo to boli i jest wyczerpujące, nie mają odpowiedniego wsparcia lub po prostu tego nie chcą. Daleko mi od oceniania mam, które decydują się na butelkę, bo sama wiem, że karmienie piersią do łatwych zadań nie należy, ale trzeba przyznać, że Niemki nas wyprzedzają. W Niemczech 90% kobiet rozpoczyna karmienie piersią, po 2 miesiącach liczba spada do 70%, po 6 miesiącach już tylko 40-50% niemowląt jest karmionych naturalnie <klik>. W Polsce w 6 tygodniu życia karmionych piersią jest 46% niemowląt, pomiędzy 2 a 6 miesiącem 42%, w 9 miesiącu już tylko 17%, a w 12 miesiącu zaledwie 11,9 % <klik>. W Niemczech, zwłaszcza w Berlinie karmienie piersią w przestrzeni publicznej nie należy do tematów tabu. Tutaj ludzie wręcz się uśmiechają, jak widzą kobietę karmiącą dziecko. Nigdy nikt nie zwrócił mi uwagi, że karmię syna w restauracji czy na dworcu. Natomiast wiele Polek często opisuje w Internecie z jakimi nieprzyjemnymi komentarzami musiały się mierzyć, gdy piersią próbowały uspokoić swoje niemowlęta.

szarosen
https://www.facebook.com/szarosen/

Rola ojca

Niemieccy tatusiowie bardzo chętnie zajmują się swoimi dziećmi. Ba! nawet noszą je w chustach! Naprawdę widać ogromne zaangażowanie mężczyzn w wychowanie dzieci. Bardzo często widuję, jak to właśnie ojcowie przywożą i odbierają swoje pociechy z przedszkola (przedszkole mam pod domem), biorą udział w kursach przygotowujących do bycia tatą (mój mąż też uczestniczył w takim crash kursie i będzie o nim wpis!), a także umawiają się ze swoimi kolegami-tatusiami i wspólnie z dziećmi chodzą na place zabaw i do kawiarni przyjaznych najmłodszym (widziałam takie grupy na własne oczy:). Absolutnie nie chcę stereotypizacji, że Niemcy to fajni ojcowie, a Polacy im do pięt nie dorastają. W Polsce też obserwuje się tendencję wzrostową, jeśli chodzi o udział ojców w opiece nad dzieckiem. Sama mam męża Polaka, który fantastycznie zajmuje się naszym synkiem i nie mogłabym wymarzyć sobie lepszego ojca dla mojego dziecka. Piszę tylko o tym, co zaobserwowałam na berlińskich ulicach. Może jest to też spowodowane tym, że niemieccy ojcowie bardzo chętnie korzystają z dwumiesięcznego płatnego urlopu wychowawczego. 75% niemieckich ojców bierze urlop tacierzyński <klik>. W Polsce jest kilka rodzajów urlopu, które przysługują ojcom <klik>, jednak nie znalazłam aktualnych statystyk dotyczących tego, ile procent ojców bierze urlop tacierzyński. Z artykułów, które przeczytałam wynika, że sytuacja pozostawia wiele do życzenia.

image
Screen ze strony: https://www.lidl.de/de/online-prospekt/s1002                                       Lidl robisz to dobrze!

Rola państwa 

Muszę przyznać, że państwo niemieckie dba o mamy i ich dzieci. Każdemu dziecku mieszkającemu w Niemczech, bez względu na to jakie dochody mają rodzice, przysługuje Kindergeld (zasiłek rodzinny), który jest wypłacany do 18 roku życia (jeśli dziecko podejmie studia to zasiłek należy się do ukończenia 25 roku życia). Więcej o Kindergeld pisałam tutaj <klik>. Ponadto w Niemczech jest bardzo dobrze rozwinięta sieć placówek opieki dla dzieci. W Berlinie opłaty za przedszkola zostały zniesione (płaci się tylko ok. 23 euro na miesiąc za wyżywienie), ale o miejsce jest niezwykle trudno. Nam udało się zapisać synka do żłobka od września. Na pewno pojawi się wpis na ten temat. W Polsce też jest zasiłek rodzinny, czyli 500+ i to już na pierwsze dziecko, więcej o zasadach przyznawania 500+ można posłuchać tutaj <klik>. Jeśli chodzi o przedszkola, to sytuacja nie wygląda ciekawie. Rozmawiałam na ten temat z koleżanką z Polski i powiedziała, że bardzo trudno jest otrzymać miejsce w publicznej placówce. Ci rodzice, których stać, decydują się na przedszkola prywatne. Mamy, które nie mają pieniędzy na wysokie czesne, podejmują decyzje o pozostaniu w domu i niekiedy wypadają z rynku pracy na długie lata.

Adaptacja w przedszkolu

Mój synek dopiero we wrześniu rozpocznie swoja przygodę z przedszkolem, wiec jeszcze nie mogę za wiele na ten temat napisać, ale wiem, że adaptacja zarówno w przedszkolach jak i u Tagesmütter w Berlinie trwa miesiąc. Rodzic nie wychodzi po angielsku, a gdy dziecko płacze, to opiekunka dzwoni po mamę lub tatę. Jeśli chodzi o polskie realia, to mogę Wam polecić post Złej Matki na Facebooku:

Ubiór i kosmetyki

Widać różnice w ubiorze niemieckich i polskich dzieci. Zaważyłam, że Niemcy ubierają swoje maluchy bardzo praktycznie, wybierają naturalne materiały, kupują odzież w second handach i nie przegrzewają swoich pociech. Tak, tak! Od razu można rozpoznać polskie dzieci, po tym, że nawet przy 15°C na zewnątrz mają czapeczki. Polacy lubią stroić swoje maluchy, zwłaszcza dziewczynki wyglądają jak małe laleczki. Czasem się zastanawiam, jak im się udaje zrobić zdjęcie córeczce w tych spineczkach, kokardach i turbanach, które wrzucają później na Instagram. Żeby nie było, ja bardzo lubię fajne stylówki, ale mojego syna „parzy” nawet czapeczka:P Jeśli chodzi o kosmetyki, to mam wrażenie, że niemieckie mamy zwracają większą uwagę na skład tego, co wcierają w skórę swoich latorośli. Ogromną popularnością cieszą się np. kosmetyki firmy Weleda. Jak czytam, co niektóre polskie mamy w rożnych grupach „mamusiowych” na Facebooku polecają np. na odparzenia, to jestem przerażona. Po wiedzę na temat dobrych kosmetyków (nie tylko) dla dzieci odsyłam do Poprostufuksja, PiggyPEG, Czytaj Skład.

Przemieszczanie się z dzieckiem

Niemcy uwielbiają przyczepki rowerowe. Wożą w nich swoje dzieci dosłownie wszędzie. Jest to naprawdę bardzo wygodne i popularne rozwiązanie. Poza tym używają chust i nosideł. W Polsce też widać coraz więcej mam chustujących swoje dzieci, ale nie jest to aż tak rozpowszechnione jak w Niemczech. Jednak to wózki dziecięce królują na polskich chodnikach.

rowerzyki.jpg
Przyczepki rowerowe dla dzieci
img-1273.jpg
Nosidło Tula Free-to-Grow

Większa swoboda

Niemcy dają więcej swobody dzieciom na placach zabaw. Czasem jestem zaskoczona, jak widzę, na ile niemieccy rodzice pozwalają swoim maluchom. Ja jestem trochę taką Helikopter-Mama (mama-kwoka) ale walczę z tym! Tę różnicę widać też w przedszkolach. Dzieci praktycznie codziennie są na zewnątrz, nieważne jaka jest pogoda. (ale w ulewę, czy zawieruchę nie wychodzą:) Ostatnio widziałam, jak „pan przedszkolanek” polewał dzieci wodą ze szlaucha, a te taplały się w błocie. No nie wiem, czy w Polsce praktykuje się takie zabawy. Z resztą chyba w naszym kraju nie ma zbyt wielu wychowawców przedszkolnych płci męskiej. A może się mylę?

https://www.instagram.com/p/By2fwoWoVRH/

Profilaktyka zdrowotna

Mam wrażenie, że wśród Niemców istnieje większa świadomość profilaktyki zdrowotnej. Świeżo upieczone mamy bardzo często uczestniczą w zajęciach z gimnastyki poporodowej (polecam mój wpis). Na takie zajęcia ciężko się dostać, ale nie jest to niemożliwe, mi się udało i ze smutkiem stwierdziłam, że byłam jedyną Polką, która brała w nich udział (wiem, że są też zajęcia prowadzone w Your Best Time, więc może tam frekwencja jest lepsza). Poza tym Niemki skwapliwie korzystają z darmowych zajęć dla mam z dziećmi, typu: masaż niemowląt. Też byłam i niestety Polaków jak na lekarstwo. Zauważyłam, że wpisy traktujące o profilaktyce zdrowotnej na moim blogu (kategoria: Mamy zdrowie) nie cieszą się zbyt dużą popularnością. Mam nadzieję, że to się zmieni!

ezgif.com-crop.gif

Wszystkie różnice dotyczące podejścia do rodzicielstwa w Polsce i w Niemczech, które opisałam w powyższym tekście, wynikają z moich obserwacji, czytania postów w grupach na Facebooku i artykułów w Internecie oraz rozmów z moją położną (tak nadal mam z nią kontakt:) Oczywiście nie wszyscy Niemcy i nie wszyscy Polacy wychowują swoje dzieci tak, jak to nakreśliłam. A Wy jakie różnice zauważyliście? Jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń. Podzielcie się nimi w komentarzach!

Możesz również polubić…

9 komentarzy

  1. SYLWIA says:

    Super wpis!!!!!!bardzo ciekawy i przydatny!!! Czekam na wiecej

    1. says:

      Ojej jak miło! Mam sporo szkiców kolejnych wpisów, ale muszę je jeszcze doszlifować;)

  2. Bardzo ciekawy wpis. W Polsce na co dzień zauważam coraz więcej tatusiów nie obawiających się noszenia dzieci w chustach i wożenia w przyczepkach, jednak nie można przyrównać ich do Niemiec. Jednak to taka jaskółka zmian 🙂

  3. says:

    Myślę, że tatusiowe w Polsce już również powiększyli swoją rolę w życiu dzieci. U nas na zebraniach w przedszkolu jest frekwencja pół na pół. Ja sama też bym na nich nie siedziała i zastępowałby mnie tatuś, gdyby nie fakt, że nasza córka chodzi do przedszkola, przy szkole, w której uczy się starsza pociecha i zebrania są tego samego dnia o tej samej porze. Musimy się na nich rozdzielić.

  4. […] “W maju spotkałam się z dziennikarką radia COSMO Radio po polsku, żeby porozmawiać o tym, jak się żyje z dzieckiem w Berlinie, z jakimi wyzwaniami zmagają się młodzi rodzice, a przede wszystkim, czy widać różnice w sposobie wychowania dzieci. Bardzo miło wspominam tę rozmowę, a audycji z moim udziałem możecie posłuchać tutaj. Z racji na czas antenowy nie wszystko, co powiedziałam znalazło się w nagraniu, dlatego postanowiłam rozwinąć ten temat na blogu. Jeśli chcecie wiedzieć, jakie są różnice w wychowywaniu niemieckich i polskich dzieci, to zapraszam do lektury wpisu. Enjoy!”…. czytaj więcej… […]

  5. Maguda says:

    Ojej, najbardziej mnie zszokowało tutaj w DE puszczanie dzieci samopas na placach zabaw oraz te lekkie ubrania. Na tle niemieckich rodziców zdecydowanie jestem matką-kwoką. Mimo, że w temacie lekkiego ubioru byłam dość luzacka w PL, tutaj nawet ja byłam czasem w szoku.
    Z przedszkolami jest tak samo ciężko jak w Wwie, jest trudno się dostać i my jeszcze czekamy. No a reszta…z zainteresowaniem obserwuję i teraz też poczytam u Ciebie 🙂 Pozdrawiam!

  6. Natalia says:

    Moge skomentowac sprawe ubioru niemieckich dzieci jako,ze pracuje tu w przedszkolu. Dzieci wiec ubierane sa bardzo czesto niechlujnie, ubranka niezmieniane sa czesto przez caly tydzien (od pon do pt ten sam upocony brudny czesto dziurawy bodziak i tak śmierdzące skarpetki,ze tego sie zalozyc nie da). Jakos czesto mega slaba,kupowana w najtanszych marketach,za to rodzice w markowych ciuchach. Ciuchy,buty,pieluszki czesto za male,za duze, po 10 pokoleniu byleby cos na tylek zalozyc, a w przedszkoku dziecko i tak sie ubrudzi. Pracowalam tez w przedszkllu w pl i nie wymagam by dziewczynki czy dzieci byly super strojone ale tam to byly chociaz czyste, ciuszki nawet poprasowane i pachnace! Sprawa ubierania chlodniejszego, uwazam ze w zime przy minusowej temperaturze bose stopki sa srednim pomyslem na dworze, jak rodzice chva sie tak hartowac to moga sami sprobowac. Keemy do pupy no niestety, Weleda to tu nie jest tez standardem 😉

  7. Justyba says:

    Witam. Z tekstu wynika że w Niemczech mozna przedłużyć urlop macierzyński do 3 lat i mieć zapewnione miejsce pracy A w Polsce tylko przez 1 rok. W Polsce też można przedłużyć opiekę nad dzieckiem do 3 lat (wziazc urlop wychowawczy do 3 r.z ) i tez jest sie jest chronionym.

    1. says:

      Dziękuję za komentarz, doprecyzuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *