Początki mojej drogi bycia mamą były trudne. Najgorszy wcale nie był połóg i wiszenie na piersi, tylko świadomość, że jestem „przywiązana” do tego małego, płaczącego człowieka, i że nie mogę pobyć sama. Gdy tak już mój syn był do mnie przyssany, miałam czas, żeby szukać informacji jak to przetrwać i bardzo mi pomógł blog Magdaleny Komsty, którego głównym filarem jest rodzicielstwo bliskości. Dzięki niemu po prostu zaakceptowałam sytuację, na którą myślałam, że przygotowywałam się przez 9 miesięcy (o ja naiwna!) oraz zaczęłam wsłuchiwać się w potrzeby mojego dziecka, nie zapominając jednak tak do końca o sobie. Ten proces adaptacji trwa cały czas, ale kilka zasad udało nam się wspólnie wypracować:) W życiu staram się stosować zasadę złotego środka. Tak też jest w przypadku mojego bycia mamą.
Oto 10 punktów mojego rodzicielstwa złotego środka:
1. Karmienie piersią
Nasza mleczna droga była na początku bardzo wyboista. Moje problemy z rozkręceniem laktacji opisałam tutaj. Karmię piersią już 9 miesięcy i nic nie zapowiada, że miałoby się to zmienić w najbliższym czasie. Mój syn jest prawdziwym cycoholikiem. Nie toleruje nawet smoczka (co w sumie mnie bardzo cieszy). Mleko z piersi mimo rozszerzania diety nadal stanowi jego główne pożywienie, a ssanie sutka pozwala załagodzić wszelki smutek i pozwala się wyciszyć przed snem. Karmienie piersią ma wiele zalet, nie tylko wzmacnia więź między mamą a dzieckiem, ale jest bardzo ekonomiczne. Wiecie ile kosztuje mleko modyfikowane? Poza tym mm to żywność wysokoprzetworzona, dlatego tym bardziej cieszę się, że dzięki mojej położnej mogę karmić naturalnie. Oczywiście nie jest tylko słodko-pierdząco. Są okresy kiedy mój syn wisi na piersi, a sutki są czerwone i pieką. W takich chwilach mam serio dość, ale tłumaczę sobie wtedy, że to tylko taki etap i w skali całego życia to naprawdę krótki okres.
2. Co-sleeping (spanie w jednym łóżku razem z dzieckiem)

Od początku było dla nas jasne, że kupimy łóżeczko dostawne, ponieważ nie chciałoby mi się wstawać w nocy do dziecka. Nie jest oczywiście tak idealnie, bo syn nad ranem i tak ląduje w naszym łóżku (przysuwam go bliżej siebie), a mąż ze względów bezpieczeństwa przeniósł się na kanapę. Wiem jednak, że moje dziecko wyczuwa moją obecność i dlatego przesypia całe… ekhm oczywiście, że nie przesypia całych nocy;) Budzi się, żeby zaspokoić głód lub pragnienie, albo, żeby poczuć bliskość, ale ja nie pamiętam jego pobudek, ponieważ nie sprawdzam godziny i śpię dalej, nawet z sutkiem w jego buzi. Naprawdę się wysypiam!
3. Reagowanie na płacz
Zawsze reaguję na płacz mojego dziecka, nigdy nie zostawiam, żeby się „wypłakało”. Nie zamierzam też stosować żadnych treningów samodzielnego zasypiania. O ich wątpliwej skuteczności pisze autorka bloga Wymagające. I nie! Dzieci nie wymuszają! One po prostu potrzebują bliskości. Decydując się na dziecko musimy sobie zdawać sprawę z tego, że nasze życie się zmieni, będą też gorsze momenty, ale to mija. Ważne też jest wsparcie innych osób, bo nie ukrywajmy, ale matka też człowiek i to normalne, że czasem ma dość. Podsumowując: cierpliwość i responsywność, czyli reagowanie na potrzeby dziecka to według mnie najważniejsze, co możemy dać małemu człowiekowi, żeby prawidłowo się rozwijał, a także żebyśmy sami zachowali równowagę psychiczną.
4. Noszenie
Nie wiem jak byśmy przetrwali pierwsze miesiące bez chusty. Po więcej na ten temat odsyłam tutaj.
5. BLW + słoiczki = kompromis
Zaważyłam, że są dwa obozy rodziców: rozszerzając dietę niemowlaka jedni stosują tylko metodę BLW, a drudzy karmią wyłącznie łyżeczką, wybierając gotowe słoiczki ze sklepów. A dlaczego nie połączyć tych dwóch metod? Ja karmię syna zarówno łyżeczką jak i daje mu pokarmy do rączki. Nie rozumiem też tej nagonki na jedzenie w słoiczkach. Przecież takie jedzenie jest przebadane i pakowane w sterylnych warunkach, poza tym naprawdę smaczne. Więcej o naszym rozszerzaniu diety niebawem.
6. Nie przeszkadzam w indywidualnym rozwoju dziecka
Niejedna z nas poczuła ukłucie zazdrości, kiedy jej koleżanka oznajmiła, że jej dziecko to już samo siedzi w wieku 6 miesięcy, albo zaczęło chodzić w wieku 10 miesięcy, podczas gdy nasze jeszcze nie osiągnęło takich umiejętności. Z drugiej strony presja rodziny i oskarżycielskie pytania: jak to? nie przekręca się jeszcze na brzuszek w wieku 3 miesięcy? To wszystko może doprowadzić do tego, że niektórzy zaczynają sadzać dzieci, zachęcają je do chodzenia podciągając za rączki. NIE ROBIMY TEGO! Nie nosimy też niemowląt klatka do klatki, co ostatnio bardzo fajnie wyjaśniła mama fizoterapeuta. Tego typu zachowania (a jest ich jeszcze więcej opisanych na innym fajnym blogu hejho, o dzieciach) mogą spowodować, że dziecko będzie wymagało rehabilitacji. Musimy wykazać się cierpliwością w stosunku do naszych pociech, ponieważ każde dziecko rozwija się we własnym, indywidualnym tempie. Jeśli jednak zauważymy jakieś nieprawidłowości, to warto skonsultować się z fizjoterapeutą pracującym z dziećmi lub osteopatą. Skierowanie do obu specjalistów można uzyskać od pediatry. Jeśli posiadacie skierowanie do osteopaty to Wasza kasa chorych zwróci Wam część pieniędzy za wizyty (Techniker Krankenkasse zwraca 40 euro za każdą wizytę, do 3 wizyt w ciągu roku). Jeśli chodzi o różnego rodzaju wspomagacze to nie stosowałam bujaczka, nie kupiłam pchacza, a chodzik dla mnie w ogóle nie istnieje.
7. Więcej eko, mniej zero waste
Staram się być eko, ale niestety nie wychodzi mi bycie zero waste. Kupuję pieluchy niebielone chlorem i bez zapachów, kosmetyki Weleda z super składem, do wycierania pupy stosuję WaterWipes, które nie zawierają całej tablicy Mendelejewa. Oczywiście mogłabym używać pieluch wielorazowych, stosować mąkę ziemniaczaną jako zasypkę, a pupę przemywać wilgotną pieluszką, ale tego nie robię, ponieważ cenię sobie wygodę. Podejmuję starania by produkować mniej śmieci, ponieważ zależy mi na środowisku, ale w przypadku małego dziecka jest to dla mnie niezwykle trudne i na tę chwilę wybieram mniejsze zło, czyli mniej zero waste, ale za to więcej eko.
8. Dom, Kita czy Tagesmutter?

Idąc na urlop macierzyński zastanawiałam się, czy iść na rok, czy jednak na dwa lata. Jednak finansowo nie byłoby to zbyt korzystne wyjście, dlatego też zdecydowaliśmy z mężem, że po roku poślemy syna do żłobka lub Tagesmutter (opiekunka). Ostatnio oglądałam #instawyklady u Segritty (bardzo polecam!) Mówiła bardzo dużo o tym, że pierwsze trzy lata życia dziecka są najważniejsze i to one mają największy wpływ na jego emocjonalny rozwój (mimo że dziecko ich nie będzie pamiętać), i że najważniejsza jest responsywność. To dało mi do myślenia i zaczęłam mieć wątpliwości co do żłobka. Teraz bardziej skłaniam się do posłania mojego synka do Tagesmutter, gdzie jest mniej dzieci. Te mamy, które mieszkają w Berlinie wiedzą, że o miejsce w żłobku czy u Tagesmutter jest bardzo ciężko. Mam nadzieję, że uda mi się otrzymać miejsce u opiekunki. Oczywiście najlepiej dla rozwoju emocjonalnego mojego dziecka byłoby, gdyby był ze mną przez trzy lata, ale niestety nie jest to możliwe ze względu na sytuację finansową, poza tym nie oszukujmy się: trzy lata poza rynkiem pracy to w dzisiejszych czasach wieczność.
9. Lass uns mal treffen!

Nie jestem typem ekstrawertyczki, czuję się bardziej domatorką, ale to nie znaczy, że stronię od społeczeństwa. Przeciwnie! Odkąd nasz syn jest z nami, jeszcze bardziej potrzebuję kontaktów z innymi osobami. Nie będę ukrywać, że opieka nad dzieckiem jest po prostu monotonna i fajnie jest co jakiś czas zmienić otoczenie. Dlatego też regularnie pojawiam się na zajęciach organizowanych przez SprachCafé Polnisch e.V. – Polską Kafejkę Językową pod nazwą: Polski Dla Maluchów w centrum Berlina. Poznałam tam naprawdę świetne dziewczyny:) Nie mogę też zapomnieć o spacerach z moją imienniczką, którą poznałam na spotkaniu chustomam. Poza tym mam ten luksus, że co co jakiś czas wyjeżdżamy do Polski i zostajemy z synkiem na cały miesiąc u moich rodziców. Moja mama jest już na emeryturze, więc spędzamy czas wspólnie. Ogromnie się cieszę, że mam możliwość „pomieszkać” w Polsce. Synek zacieśnia więzi z dziadkami, a ja mam chwilę wytchnienia.
10. Osiędbanie
Kiedy ostatnio się badałaś droga mamo? Kiedy na świecie pojawia się nowy członek rodziny zupełnie o sobie zapominamy, biegając z jednego U (Früherkennungsuntersuchungen – badania okresowe dzieci) na kolejne. Warto w tej codzienności się nieco zatrzymać i poświęcić trochę czasu sobie. Jeśli chodzi o mnie to oprócz dwóch wizyt u ginekologa (pierwsza 8 tygodni po porodzie, druga 6 miesięcy później), byłam również u okulisty (jestem krótkowidzem), dentysty i ortopedy (po porodzie odczuwałam ból w piętach, ponieważ moje stopy w okresie ciąży były mocno obciążone). Niedługo wybieram się na wizytę do fizjoterapeutki uroginekologicznej w Polsce i mam też zamiar zrobić sobie badania krwi. Zdrowie fizyczne swoją drogą, a co z psychiką? Tak jak już wcześniej napisałam, spotykam się z ludźmi, wychodzę z domu, mam ogromne wsparcie męża, który „przejmuje wartę” wieczorami i w weekendy, a poza tym tworzę tego bloga. Ogromnie się cieszę, że przybywa tu coraz więcej czytelników. Mam dostęp do statystyk i widzę, że to co robię ma sens i ogromnie mnie to cieszy:) Zapraszam do komentowania, wchodźmy ze sobą w interakcje, polemikę!
Powyższe 10 punktów mojego złotego rodzicielstwa to moje 10 punktów. Każda mama ma prawo wychowywać swoje dziecko według swoich zasad. Ten wpis nie ma na celu krytykowania kogokolwiek i nie jest też receptą na wszystkie bolączki uciemiężonych matek. Opisałam tu jak wypracowałam swoje zasady, co nie oznacza, że czegoś w przyszłości nie zmienię. Mam nadzieję, że wpis przypadnie Wam do gustu. Napiszcie proszę, jak wygląda Wasze rodzicielstwo i jak się z tym czujecie.
Świetny blog! Tak jak napisałaś , każda mama wychowuje dziecko swoimi zasadami ale warto czasem czerpać pomysły i doświadczenie od siebie nawzajem:) jestem mama 9 miesięcznej dziewczynki. Pozdrawiam !
Dziekuję za komentarz, cieszę się, że wpis się podobał, mój syn też ma 9 miesięcy;)
[…] ostatnim wpisie poruszyłam temat spotkań dla mam z dziećmi w Berlinie. Od października 2018 roku uczęszczamy z […]
[…] ja staram się dbać o środowisko. Nie dość, że używam pieluch jednorazowych, o czym pisałam tutaj, to jeszcze dodatkowo miałabym zużywać ogromne ilości plastiku, żeby mi “tak strasznie” […]
Super blog. Bo wlasnie jestem w 29tc i no coz kazda informacja sie przyda
Matką jeszcze nie jestem i szczerze mówiąc rodzicielstwo mnie przeraża. Na pewno wezmę Twoje doświadczenia pod uwagę 🙂
Sporo prawdy w tym wpisie. Kiedy mój synek się budzi to zwykle mnie zaczepia pierwszego. I odziwo sen zaczyna w dostawcę, nie mam pojęcia jak to się dzieje, że na sam koniec londuje między mną a żoną 😉
[…] z polskiego dla maluchów, albo na basen, a dzięki Internetowi wypracowałam zasady mojego rodzicielstwa. Prowadzę też fanpage na Facebooku i profil na Intagramie. To, że założyłam blog parentingowy […]
[…] Ale czyż nie na tym polega rodzicielstwo? Jeśli jeszcze nie czytaliście mojego tekstu o rodzicielstwie złotego środka, to zapraszam serdecznie do lektury. A Wy w co wierzyliście, zanim na świecie pojawiły się […]
[…] i mojego męża nie byłoby to jednak możliwe. Karmienie piersią nie tylko pozwoliło nam przetrwać pierwsze miesiące bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym, ale też pozwoliło zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy. […]
Fizjoterapeuta urogi ekologiczny – czy ktoś taki przyjmuje w Niemczech, czy lepiej zrobić wizytę w Polsce? 🙂
W Berlinie jest polska fizjoterapeutka uroginekologiczna Kornelia Mroczek https://physiolab-berlin.de/